Największym rywalem w Formule 1
jest kolega z drużyny, jedyna osoba, która dysponuje takim samym sprzętem. Oczywiście,
jeśli jest on również jedynym zagrożeniem w drodze do piedestału, rywalizacja łatwo
może przemienić się w wojnę. Tak właśnie się stało, kiedy w latach 1988 i 1989 w
jednej drużynie, w McLarenie, jeździli razem dwaj kierowcy pretendujący do miana
najlepszego w historii. Ayrton Senna i Alain Prost prowadzili fascynującą rywalizację,
jedną z najbardziej intensywnych w dziejach sportu zawodowego. Ich współzawodnictwo nie
miało granic, ale miało swój środek. Był w nim człowiek o nazwisku Jo Ramirez.
Ramirez jest człowiekiem wyścigów. Ten 57-letni Meksykanin związał się z Formułą 1
ponad trzydzieści lat temu, kiedy to został zaangażowany przez szefa drużyny Ferrari,
Eugenio Dragoniego. Pod koniec lat 80. Ramirez, będąc już legendą tego sportu, został
koordynatorem drużyny McLarena. Mało kto był w lepszej pozycji do obserwowania tego, co
działo się między dwiema wojującymi stronami, niż on.
"Pamiętam, jak Ron Dennis próbował ściągnąć Ayrtona z Lotusa już rok
wcześniej, ale nie udało mu się. Nie powiedziałbym, żeby Alain oczekiwał go z
utęsknieniem, ale dobra reputacja Ayrtona nie przeszkadzała mu."
Iskrzyło między nimi, według
Ramireza, od samego początku. Do czasu ich pierwszego wspólnego testu, w końcu marca
1988 r., stosunki były już napięte, chociaż atmosferę rozluźniał nieco fakt, że
McLaren-Honda był wtedy samochodem z zupełnie innego świata, niż reszta.
"Pierwszy raz Ayrton i Alain
jeździli razem w przedsezonowym teście na torze Imola i już wtedy widać było animozje
między nimi. Chodziło o takie rzeczy, jak na przykład, kto ma jako pierwszy jechać
nowym samochodem. Ale to był niewiarygodny test, marzenie każdej ekipy projektantów i
konstruktorów.
Przyjechaliśmy ostatniego dnia - inne ekipy były tam już od dwóch czy trzech dni. Do
tego czasu najlepszy czas ledwo schodził poniżej 1' 29'', a nasi chłopcy od razu byli w
środkowej strefie 1' 27''. Alain uważał to za niezręczną wręcz sytuację i mówił,
że może prowadzić ten samochód jedną ręką! Byliśmy tak zdumieni, że kiedy Ron
wrócił do fabryki i zebrał całą ekipę, oświadczył, że z takimi kierowcami i takim
samochodem możemy wygrać wszystkie wyścigi."
To nie były czcze pogróżki. Naprawdę, gdyby nie Jean-Louis Schlesser, przez którego
Senna nie ukończył wyścigu na Monzie, Ron Dennis miałby rację. Ostatecznie McLaren
MP4/4-Honda zwyciężył w piętnastu wyścigach na szesnaście. Jednak to proroctwo nie
tylko nie uspokoiło atmosfery w ekipie McLarena, ale jeszcze bardziej ją podgrzało i
zintensyfikowało rywalizację między kierowcami.
"Od pierwszego razu, kiedy Ayrton jechał McLarenem, miał obsesję na punkcie
Alaina. Chciał wiedzieć, ile ma skrzydła, jakie sprężyny i jakie opony. Za każdym
razem, kiedy zjeżdżał do boksu, pierwszą rzeczą, o którą pytał, był czas
osiągnięty przez Alaina. Nikt inny go nie obchodził. Alain był numerem jeden i nawet
po zdobyciu mistrzostwa, pokonanie go było obsesją Ayrtona."
Prost, jak wspomina Ramirez, zawsze podchodził do tego chłodno i spokojnie.
"Śmiał się. Ale szybko zorientował się, jak dużym zagrożeniem był dla niego
Ayrton. Sądzę, że stało się to na Imoli, podczas drugiego wyścigu sezonu, pod koniec
sesji kwalifikacyjnej... Alain zawsze wracał do ciężarówki i szybko się przebierał.
Ayrton podchodził do tego bardziej metodycznie. Kiedy się przebierał, składał ubrania
i odkładał je. Potem zawsze siedział w ciężarówce i jakby medytował. Pamiętam, jak
wtedy Alain skończył się przebierać i jak miał już wychodzić z ciężarówki,
zatrzymał się koło mnie - stałem tam i studiowałem czasy z sesji kwalifikacyjnej.
Alain oparł się o szafkę, tyłem do Ayrtona, który siedział na podłodze, w głębi
ciężarówki. Ayrton miał o wiele lepszy czas i Alain nie mógł zrozumieć, jakim cudem
był aż tak szybki. Szepnął wtedy do mnie: `[przekleństwo], ale on jest szybki!` Ale
Ayrton to usłyszał. Spojrzał na mnie i mrugnął okiem. Wtedy pomyślałem, OK, jest
już w połowie drogi.
Potem było Monako i to oszałamiające okrążenie kwalifikacyjne Ayrtona. Alain był o
całą sekundę szybszy niż ktokolwiek inny, a Ayrton pojechał półtorej sekundy
szybciej od niego! To było niewiarygodne. Był niebezpiecznie szybki, ale również
bardziej dokładny."
Potem, w wyścigu, Senna, jadąc ponad 50 sekund przed Prostem, wjechał w barierkę na
zakręcie Portier, pokonywanym z prędkością
65 km/h - na 12 okrążeń przed końcem. To był najgorszy błąd w jego karierze, który
też pokazał, co dla niego znaczy nazwisko Prost. Francuz źle wystartował i na 50
okrążeń utknął za Gerhardem Bergerem. Jak tylko go wyprzedził, ustanowił najszybsze
okrążenie, a Senna, mimo ogromnej przewagi, jaką miał nad Prostem, dwa okrążenia
później odpowiedział jeszcze szybszym. Ron Dennis natychmiast wszedł na linię i
kazał Sennie zwolnić, jednak ten już nie ukończył następnego okrążenia.
"Ayrton poszedł do swego mieszkania i płakał" - wspomina Ramirez. "Nie
odbierał telefonów. Kiedy wreszcie udało mi się z nim porozmawiać, około wpół do
ósmej tego wieczoru, ciągle jeszcze płakał. Mówił: `Po prostu nie wiem, co się
stało. Kierownica wypadła mi z rąk.` Chodzi jednak o to, że on i tak nigdy nie był
dalej niż jakieś pół centymetra od tych barierek. Niewiarygodne."
Po tym wyścigu Prost miał 24 punkty,
Senna tylko 9. Ale błąd z Monte Carlo nie wpłynął na jego szybkość. Zdobył pole
position w pierwszych sześciu wyścigach sezonu 1988. Nikt nigdy nie zdobył siedmiu pod
rząd, a następnym przystankiem była Francja - "domowe" Grand Prix Prosta,
który był zdeterminowany, by tam zatrzymać Sennę.
"Alain wypracował świetny set-up na torze Paul Ricard. Myślę, że w ogóle
podstawową różnicą między nimi było to, że Ayrton umiał szybko jeździć choćby
furmanką, ale nie był tak dobry jak Prost w ustawianiu set-upu. Ayrton zawsze zmieniał
drobne rzeczy - pół milimetra wysokości zawieszenia, pół stopnia więcej skrzydła
itp. - rzeczy nie robiące większej różnicy.
We Francji Alain był bardzo zadowolony ze swojego samochodu niemal od początku drugiej
sesji kwalifikacyjnej. Już wtedy wykręcił fantastyczny czas, po czym wysiadł z
samochodu i przebrał się w dżinsy i podkoszulkę! Powiedział, że ktokolwiek zrobi
lepszy czas, ten zasługuje na pole position i resztę sesji oglądał z pitwall. To rozsierdziło Ayrtona, widać
było, jak go to nakręca.
Alain zawsze umiał zaakceptować to, że Ayrton jest szybszy, ale nigdy odwrotnie. Jeśli
chodziło o Ayrtona, to coś musiało być nietak z samochodem."
Stopniowo jednak, Senna powiększał
swoją liczbę punktów, a zwycięstwo na Węgrzech zrównało go w punktacji z Prostem,
co spowodowało napięcia wewnątrz teamu McLaren. Należy wszak pamiętać o tym, że
Prost był kierowcą w tej ekipie od czterech lat i zdobył dla niej, do tego czasu, dwa
tytuły mistrzowskie.
"Osobiście, byłem lojalny wobec Alaina", przyznaje Ramirez. "Naprwdę
chciałem, by to on zwyciężył w 1988, poniważ wiedziałem, że Ayrton to gwiazda
przyszłości i że ma jeszcze wiele lat przed sobą. Gdyby to Prost zdobył wtedy tytuł,
może zdołalibyśmy utrzymać ich razem na dłużej."
Jednak zwycięzył Senna. Zrealizował
wreszcie swoją ambicję, zdobywając tytuł w przedostatniej rundzie mistrzostw - GP
Japonii (zobacz zdjęcie z podium).
Był to typowy, fascynujący występ. Ayrton wyszedł na pierwsze miejsce z czternastego,
po tym, jak niemal zgasł mu samochód na starcie - starcie tak złym, że do pierwszego
łuku niemal pobił go Sid Watkins w samochodzie medycznym.
Ramirez dodaje jednak: "Proszę nie zapominać, że chociaż Ayrton zdobył
mistrzostwo, to Prost zgromadził 11 punktów więcej. Tego roku zmienił się bowiem
system punktacji i Alain czuł się trochę oszukany [z szesnastu wyścigów liczyło się
jedenaście najlepszych wyników - przyp. A.J.]."
Ale czy to nie irytowało również Senny? "O tak, bardzo!" A czy Prost nie
dokuczał mu z tego powodu? "Tak, na pewno." A Ayrton, czy umiał się z tego
śmiać? "Ostatecznie tak. To znaczy, dopiero kiedy się sprawdził przed samym
sobą. Ale 1988 był fantastycznym rokiem i naprawdę, była wtedy między nimi zdrowa
rywalizacja. Dopiero następnego roku wszystko się popsuło...
Katalizatorem było Grand Prix San
Marino, druga runda eliminacji, gdzie Prost oskarżył Sennę o złamanie
dżentelmeńskiej umowy.
"Postanowili nie ścigać się między sobą od startu do zakrętu Tosa (zobacz mapkę toru). Był to pomysł Ayrtona i uważam go za sensowny. Ktokolwiek z
nich wystartowałby lepiej, ten miał utrzymać prowadzenie
aż do Tosy, gdzie, dopiero po pokonaniu zakrętu, wyścig miał się między nimi
rozpocząć. Ayrton wystartował lepiej, ale wtedy wydarzył się ten okropny wypadek
Bergera przy Tamburello i wyścig przerwano.
Przed restartem znowu rozmawiali i zawarli tę samą umowę. Ale tym razem to Alain lepiej
wystartował. Zbliżając się do Tosy, spojrzał w lusterko i zobaczył Ayrtona za sobą.
Wtedy, kiedy wchodził w zakręt, Ayrton pojawił się obok. Alain musiał zrobić mu
miejsce, żeby go nie uderzyć. Po prostu, nie mógł w to uwierzyć. Powiedział
później, że gdyby się naprawdę ścigali, ustawiłby się na środku toru i nie
zrobił miejsca.
Alain był wściekły. To mu zniszczyło wyścig. Ayrton wygrał z łatwością, a Alain
po prostu nie mógł się skoncentrować. Pod koniec wyścigu wypadł z trasy [spin], co
mu się nigdy nie zdarzało."
To wydarzenie było również ironią losu. Prost wrócił na tor, omijając jego
część, dojechał jako drugi i nie zastosowano żadnej kary. Kiedy Senna, później, w
Japonii zrobił to samo, został zdyskwalifikowany. Tytuł mistrzowski został zdecydowany
tymi dwoma incydentami.
"Alain odmówił wzięcia udziału w konferencji prasowej po wyścigu w Imoli" -
mówi Ramirez. "Powiedziałem mu, że powinien wziąć w niej udział, a on mi
odpowiedział: `Nie ma mowy. Jastem taki wściekły. Cokolwiek tam powiem, będę
później tego żałował.` Nie rozmawiał z nikim, także z Senną.
Jednak już chyba najwyższy czas
posłuchać, co na ten temat mówi Ayrton: "Tak, była umowa, i to nie tylko na
Imoli, także w innych wyścigach. To on zaproponował, jeszcze w poprzednim sezonie, by
nie atakować w strefie hamowania przed pierwszym zakrętem, a ja się zgodziłem.
Respektowaliśmy tę umowę, a potem, kiedy nasze stosunki popsuły się, przestaliśmy to
robić. Tego roku jednak, po przerwie zimowej, wszystko między nami znowu było w
porządku. Na Imoli przypomniałem sobie o umowie i spytałem: `Co robimy z pierwszym
łukiem?` On odpowiedział: `To samo, co w 88.` (...) Nigdy nie zamierzałem złamać tej
umowy, która mówiła, przypomnę, `nie wyprzedzamy w strefie hamowania
przed pierwszym łukiem`. Moje wyprzedzenie rozpoczęło się slipstreamingiem na prostej, czyli o wiele przed
strefą hamowania - było więc ewidentnie poza warunkami naszej umowy. Co miałem
zrobić? Zahamować na prostej, bo jechałem szybciej od niego? (...)"
Ramirez pamięta, że "Ron długo rozmawiał z Ayrtonem i obwiniał go, choć niezbyt
zdecydowanie. W pewnym sensie, nie mógł zrobić inaczej. Ostatecznie, Ron wiedział
lepiej niż ktokolwiek inny, że Ayrton miał podpisać kontrakt na 1990, a Alain
nie..."
A jaka była atmosfera wewnątrz teamu?
"Wszyscy zastanawialiśmy się, co będzie dalej. Było to dla nas trudne. Ja miałem
dobre stosunki z obydwoma i nie chciałem wziąć którejkolwiek ze stron.
Później prowadziliśmy jazdy testowe w Pembrey w Południowej Walii i tam Ron z nimi
porozmawiał. Po rozmowie wszystko było znów w porządku.
Sądzę, że Ayrton przeprosił Alaina. Moim zdaniem, Ayrton, który przecież pokonał
Alaina w 1988, nadal, w swej podświadomości, nie był do końca przekonany. Być może,
kiedy zasiadł w samochodzie, jego podświadomość wzięła górę i zapomniał o umowie,
zauważył okazję i po prostu ją wykorzystał."
Senna: "Co do przeprosin, to zostałem zmuszony przez Rona. Nie chciałem tego
zrobić, bo nie uważałem tego za właściwe - dla mnie wszystko było w porządku.
Głupio zrobiłem, przepraszając Prosta, bo to sugerowało, że zmieniłem zdanie co do
koncepcji naszej umowy i co do mojego manewru. Prawda jest taka, że nigdy nie zmieniłem
zdania. Przeprosiłem dla dobra zespołu, by uspokoić sytuację, a także dlatego, że
zostałem do tego zmuszony. To wszystko było dla mnie krzywdzące."
"Przeprosiny" nie były szczere i nie doszło do odświeżenia atmosfery między oboma panami. Niedługo później Prost powiedział w wywiadzie dla francuskiej gazety L`Equipe: "Nie chcę wciągać McLarena w kłopoty, spowodowane zachowaniem Senny. McLaren był zawsze lojalny wobec mnie. Na poziomie technicznych dyskusji pozostaję do dyspozycji, ale jeśli chodzi o inne sprawy, to nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Dla mnie ważna jest uczciwość, a on uczciwy nie jest." Senna: "Kiedy przyjechałem do Monako wszyscy o tym [wywiadzie - A.J.] mówili. Jestem przekonany, że poprzez takie zachowanie Alain chciał mnie obciążyć, ukazać mnie jako winowajcę, innymi słowy, wywrzeć na mnie presję. Zdecydowałem, że nie zareaguję." Później jednak powiedział: "Od tego dnia w Monako wszystko jest między nami skończone. Nie chcę więcej o tym facecie słyszeć." W wyścigu Prosta zniszczył, wygrywając kwalifikację o ponad sekundę i prowadząc w niedzielę od startu do mety. Dwa tygodnie później, w Meksyku, pozostał konsekwentny: "Prost próbował ze mną rozmawiać. Odmówiłem. Nie chciałem wpaść w pułapkę. Nie chciałem z nim już nigdy gadać, nie interesowało mnie to." Zdobył swoje 33. pole position, zrównując się z Jimem Clarkiem i zwyciężył w wyścigu.
"Jeśli chodzi jednak o ekipy
zajmujące się oboma samochodami," - kontynuuje Ramirez, "to nigdy nie było
problemu. Prowadziliśmy przyjazną rywalizację. Dla nas sytuacja była absolutnie
fantastyczna. Dwaj najlepsi kierowcy na świecie w najlepszym samochodzie. Przed każdym
wyścigiem wszyscy wiedzieli, że na pewno wygra McLaren, ale nikt nie wiedział który.
Nie było tak jak z Mansellem w supersamochodzie Williamsa i Patrese, który nigdy z
Nigelem nawet nie powalczył. Naprawdę, byliśmy zachwyceni tym, że ich mieliśmy.
Dostawaliśmy też niezłe premie!
Tak, czy inaczej, po Imoli '89 stało się jasne, że Alain nie zostaje w McLarenie na rok
1990. Poza problemem z Ayrtonem, zdawał sobie chyba sprawę z tego, że McLaren nie
będzie wiecznie dysponował najlepszym samochodem i że jeśli miał pokonać Sennę,
potrzebował lepszego samochodu niż ten, w którym będzie występował Brazylijczyk.
Myślę, że zdał sobie sprawę z tego, że nie ma szans na pobicie go w takim samym
samochodzie."
Senna był bezspornie szybszy, ale szczęście sprzyjało Prostowi, który zdobył tytuł
w 1989 roku. Sennie przydarzały się usterki techniczne, co miało szczególne znaczenie
we Francji i we Włoszech, gdzie Prost skorzystał z okazji i wziął maksimum punktów. W
wyścigach, które Senna wygrywał, Prost musiał już tylko pilnować drugiej pozycji.
Ostatnią szansą Ayrtona było wygranie trzech ostatnich wyścigów: Hiszpanii, Japonii i
Australii. Zrobił to w Jerez, w Japonii zdobył pole position (wyprzedzając Prosta o 1,7
sek), ale fatalnie wystartował. Dogonił jednak swego kolegę z drużyny i na sześć
okrążeń przed metą zaatakował, tuż przed wolną szykaną. Reszta jest znana (zobacz zdjęcie i film). Prost zamknął drzwi,
doszło do kolizji obu McLarenów, Francuz wysiadł z samochodu, a Senna kontynuował i
wygrał, ale później został zdyskwalifikowany za ominięcie szykany przy powrocie na
tor, tracąc w ten sposób szansę na koronę.
"Chyba wszyscy wiedzą, że to była wina Alaina, ale to była walka o mistrzostwo w
przedostatnim wyścigu sezonu" - mówi Ramirez. "Wiedział, że Ayrton jest
szybszy, ale był zdeterminowany by bronić swej pozycji. Ayrton też nie zamierzał
ustąpić...
Kiedy byli w jednej drużynie, a nawet wcześniej, Alain zawsze powtarzał, że jeśli
Ayrton będzie szybszy, on zawsze otworzy drzwi. Ale wtedy, kiedy stawką było
mistrzostwo, nie zamierzał tego zrobić. I nawet nie zamknął drzwi, on nimi po prostu
trzasnął!
To był zdecydowanie najgorszy moment dla drużyny. Całkowicie zdominowaliśmy weekend, a
wracaliśmy z niczym. To było okropne, czuliśmy się gorzko rozczarowani, oszukani.
Ayrton wygrał wyścig, był najlepszy ze wszystkich i powinno to zostać uznane. Ron
powiedział, że jeśli będzie trzeba, to będzie o to zwycięstwo walczył w sądach...
Alain popełnił tego dnia największy błąd swego życia. Powiedziałem mu: `Z twoim
samochodem wszystko było w porządku. Wszystko. Nie było nawet zadrapania - powietrze we
wszystkich gumach, przednie skrzydło, wszystko było na miejscu.` On odpowiedział:
`Wiem, ale uderzenie było tak mocne, że aż kierownica wypadła mi z rąk i kiedy
spojrzałem na jedno z kół, zauważyłem, że jest odchylone pod dużym kątem. Nie
zdałem sobie jednak sprawy z tego, że drugie było skręcone pod takim samym! `
Ayrton musiał zjechać i wymienić uszkodzony nos samochodu, więc gdyby
Alain pojechał dalej, wygrałby wyścig. Ayrton byłby drugi i Alain zostałby mistrzem
[dzięki zwycięstwu na torze, a nie wskutek wątpliwej dyskwalifikacji rywala - przyp.
A.J.] . Będzie o tym pamiętał do końca życia, gwarantuję."
Oczywiście, Senna czuł się
pokrzywdzony i animozje się pogłębiły. W 1990 roku, kiedy Prost był już członkiem
zespołu Ferrari, kierowcy ci kompletnie się ignorowali. Nawet nie siadali koło siebie
na konferencjach prasowych. Ciekawa sytuacja miała jednak miejsce po Grand Prix Włoch,
wyścigu wygranym przez Sennę (Prost był drugi, a Gerhard Berger, nowy kierowca McLarena
- trzeci). Mimo to, podczas konferencji prasowej zwycięzców, w środku, jako
"bufor", siedział Austriak ("normalnie" w środku powinien siedzieć
Senna, tak, jak na podium).
Przyjaźń nie trwała jednak długo.
O tytule mistrzowskim znowu miał zadecydować wyścig o Grand Prix Japonii i zadecydował
- tym razem jednak to Senna, na pierwszym łuku, zaraz po starcie, wjechał w Ferrari
Prosta, który musiał zwyciężyć, by zachować szanse na tytuł. Kolizja ta
przesądziła więc sprawę tytułu na korzyść Brazylijczyka (zobacz zdjęcia).
"Muszę powiedzieć, że modliłem się o restart" - przyznaje Ramirez.
"Takie rozstrzygnięcie uważałem za złe. Tak samo złe, jak rok wcześniej. Ayrton
wrócił piechotą do garażu i usłyszał rozmowy o przerwaniu wyścigu, na co
zareagował wściekłością. Ja jednak, miałem nadzieję na restart. Publiczność
została oszukana. Moje uczucia nie miały nic wspólnego z tym, że jakoby wciąż
kibicowałem Prostowi. Nic z tych rzeczy. Ferrari było dobre, ale mogliśmy ich pokonać,
jestem tego pewien. Chciałem jednak, żebyśmy dokonali tego na torze..."
Rywalizacja, zdaniem Ramireza trwała
aż do Adelaidy 1993, kiedy to Prost startował w
swoim ostatnim Grand Prix, a Senna w swoim ostatnim wyścigu w barwach McLarena. Były
jednak pewne zmiany.
"Tak bardzo starałem się ich pogodzić w 1990, sprawić, by zapomnieli o poprzednim
roku. Mówiłem Ayrtonowi, że Alain ma dobry samochód i że wielokrotnie będą razem na
podium. On tylko powiedział: `Nie ma [przekleństwo] mowy!`
Ale później Ayrton zmiękł. Ostatecznie, uścisnęli sobie ręce i wymienili parę
zdań.
Pamiętam Portugalię w 1992 roku, urządziliśmy wtedy oficjalny obiad teamu McLaren,
najlepszy, jaki pamiętam - w restauracji Cascais. Wszyscy na nim byli: ludzie Marlboro,
Mansour Ojjeh, Ron, jego żona Lisa, dwaj kierowcy [Senna i Berger], cała ekipa. Nastrój
był podniosły, wszyscy przygotowali mowy. Ale był to także dzień, kiedy Ayrton
dowiedział się, że w 1993 w Williamsie będzie jeździł Alain, a nie on. Widziałem go
pijącego już wcześniej, ale wtedy to się naprawdę ściął. Smakowała mu whisky i
pił jeden drink za drugim. Później poszliśmy do nightclubu, a Emerson Fittipaldi
musiał go zanosić do domu!
Ale ponad wszystko, moim najbardziej szczególnym wspomnieniem tej dwójki była Adelaida
1993. Ayrton był zdeterminowany pokonać Prosta tego dnia - w ostatnim wyścigu Prosta, w
ich ostatniej bitwie - i pojechał fantastycznie. To zwycięstwo było 104. zwycięstwem
McLarena, rekordowym wówczas zwycięstwem; Ayrton i Alain podali sobie ręce; było
wzruszenie. Tina Turner (74 kB), która tego wieczoru koncertowała w
Adelaidzie, wprowadziła Ayrtona na scenę i zaśpiewała dla niego Simply the Best.
Wiele nakręcono hołdów dla Ayrtona, większość z nich zawiera z resztą sceny z tego
wyścigu. Fuji TV przesłała mi ich całą kolekcję, ale nawet ich nie rozpakowałem. Po
prostu nie mógłbym ich obejrzeć. Gdybym to zrobił, na pewno bym się rozkleił.
Zastanawiam się tylko, czy za mojego życia, będziemy mieli jeszcze sezon z dwoma takimi
kierowcami, kierowcami tak wielkiego kalibru.
To był bardzo szczególny okres."