Od 1992 roku bezapelacyjnie najlepszym samochodem w Formule 1 był Williams-Renault (zdaniem Senny, widać to już było w roku 1991). Przejście Ayrtona z McLarena do Williamsa, które doszło do skutku dopiero po sezonie 1993, miało dać mu ten najlepszy samochód i oczekiwany czwarty tyruł. W 1994 r. wchodziły jednak w życie nowe przepisy techniczne, które, między innymi, zabraniały stosowania elektronicznych systemów tzw. "aktywnego" zawieszenia i kontroli trakcji, w których wyspecjalizował się właśnie Williams i na których, obok 10-cylindrowego silnika firmy Renalult, opierał swoją miażdżącą przewagę nad innymi samochodami. W konsekwencji, FW16 nie stanowił prostej, ulepszonej kontynuacji swoich wielkich poprzedników (FW14 z '92 roku i FW15 z '93, na których mistrzowskie tytuły zdobywali odpowiednio Nigel Mansell i Alain Prost), a był zupełnie nową konstrukcją. Wszyscy spodziewali się, że ów model również będzie najlepszy, czekała ich jednak niespodzianka. FW16 był samochodem nieudanym. W szybkich zakrętach był niestabilny i nieprzewidywalny, w wolnych w ogóle nie dawał się zbalansować. Był też szczególnie wrażliwy na nierówności toru.
Ponadto FW16 był
samochodem, który "nie pasował" Ayrtonowi, nie był niczym dobrze skrojony
garnitur. Oto słowa Senny z konferencji prasowej, zorganizowanej podczas pierwszych jazd
testowych, przed sezonem, w portugalskim Estoril: "Czuję się w tym samochodzie bardzo
ograniczony. Ponadto, pozycja kierowcy, jaką on wymusza, nie jest jeszcze dla mnie
najszczęśliwsza. Ten obszar wymaga zmiany, abym mógł mieć większą kontrolę nad
kierownicą. W tym momencie nie mam nad nią dobrej kontroli. Jest to przede wszystkim,
ale nie tylko, spowodowane jej niewłaściwym dla mnie usytuowaniem." A więc już
wtedy, w styczniu, padła zapowiedź modyfikacji, które wskutek niedbałego
przeprowadzenia, doprowadziły do śmiertelnego wypadku. Modyfikacja, między innymi,
polegała na skróceniu drążka kierowniczego. Oto sposób, jaki zastosowano w dobie
technologii kosmicznej, zaawansowanej elektroniki i nowoczesnych materiałów, w
samochodzie wartym kilka milionów dolarów: wyjęto drążek kierowniczy, wycięto z
niego kawałek o jaki miał być on skrócony i wsadzono klin pomiędzy dwie pozostałe
części, po czym zamontowano drążek z powrotem. Sposób ten, jota w jotę, przypomina
mi, jak jakieś piętnaście lat temu, podczas jazdy na nartach, złamałem sobie kijek. W
warsztacie na stoku podpity majster w taki sam sposób przedłużył żywot mojego kijka,
żebym mógł jeździć do czasu, kiedy w pierwszym lepszym sklepie sportowym kupię sobie
nową parę. Sęk w tym, że na mój kijek nie działały siły wartości kilku G, nie
zależało od niego ludzkie życie, a mój roczny budżet nie był nigdy mierzony w
setkach milionów dolarów, tak jak mierzony jest budżet Williams Grand Prix Engineering.
W procesie sądowym w sprawie wypadku Ayrtona Senny prokurator Maurizio Passarini
dowodził, że:
W konsekwencji, kolumna pękła dokładnie w miejscu, w którym dokonano tej wadliwie zaprojektowanej i niedbale przeprowadzonej modyfikacji. "Kiedy w rękach Ayrtona Senny bezwładnie zwisała bezużyteczna kierownica, jechał on z prędkością 307 km/h. Chwilę później uderzył w betonową ścianę przy szybkości 208 - 218 km/h", powiedział przed sądem Passarini.
W samochodzie Damona Hilla tego samego dnia
dokonano identycznej przeróbki, co oznacza, że również on był w śmiertelnym
niebezpieczeństwie. Ekipa Williamsa podnosiła to w sądzie jako "dowód" na
to, że wcale nie pęknięta kolumna kierownicy była przyczyną wypadku Senny. Profesor
Adolpho Melchionda, specjalista w zakresie mechaniki i członek zespołu ekspertów
powołanego przez prokuratora, odpowiedział: "Kiedy przecina się podstawowy element
urządzenia, narusza się krystaliczną strukturę zastosowanego metalu. Może to
pozostać bez konsekwencji, ale może mieć również bardzo poważne konsekwencje.
Mówienie, że to była dobra robota, bo z samochodem Hilla było wszystko w porządku,
jest nadzwyczaj krótkowzroczne."
Kończąc temat nieszczęsnej modyfikacji kolumny kierowniczej, dodam jeszcze tylko, że
nie przeprowadził jej mój podpity majster ze stoku, ale wysokiej klasy specjaliści
Williams Grand Prix Engineering, Alan Young i Gavin Fisher*. Szkoda mi tych ludzi.
Oto co o FW16 mówi dziś Damon Hill, który,
począwszy od nieszczęsnego roku 1994, co najmniej przez dwa lata miał być partnerem
Senny w Williamsie:
"Mimo testów przed Grand Prix San Marino, prowadzonych w Nogaro, we Francji, ciągle
byliśmy niezadowoleni z FW16. Włożono weń wiele pracy, ale mimo, że wszyscy starali
się być optymistami, Ayrton i ja pozostawaliśmy sceptykami; nie mogliśmy szczerze
powiedzieć, że samochód dzięki całej tej pracy był lepszy niż przedtem.
Problem, mówiąc w skrócie, sprowadzał się do dwóch rzeczy. Po pierwsze, samochód
nie był szybszy od Benettona i, po drugie, prowadziło się go okropnie. Trudno
powiedzieć, która z tych dwóch spraw bardziej Ayrtona i mnie przybijała, ale chyba
głównie pierwsza.
W nieskończoność zmienialiśmy set-up samochodu, próbując znaleźć idealną
kombinację, która zmieniłaby go w ten wspaniały samochód, jaki nam obiecywano.
Oczekiwaliśmy od FW16 dobrego balansu i lepszego prowadzenia. Są to dwa warunki, które
pozwalają kierowcy cieszyć się jazdą i w konsekwencji, pozwalają mu być szybszym.
Trudno jest też przyzwyczaić się do nowego auta, kiedy jest ono ciągle zmieniane dla
osiągnięcia zadawalających wyników - w ten sposób tworzy się błędne koło.
Ayrton miał jednak wielkie rezerwy możliwości i potrafił przezwyciężać niedostatki
karoserii. Poza tym, częściej zdarza się trudny samochód niż samochód idealny, więc
w pewnym sensie, na Imoli wszystko było jak należy.
Miłą niespodzianką było więc przekonać się pierwszego dnia, że sprawy uległy
lekkiej poprawie, [...] chociaż, szczerze powiedziawszy, Ayrton nie podzielał mojego
optymizmu; nie był przekonany, że zmierzamy we właściwym kierunku. Innymi słowy, nie
podobały mu się pewne aspekty zachowania samochodu."
*Od sezonu 2001 r. Gavin Fisher pełni bardzo ważną funkcję w zespole BMW.WilliamsF1 - został, mianowicie, szefem zespołu projektanckiego tej ekipy. Osobiście, na miejscu Ralfa Schumachera i Juana-Pablo Monoyi, obecnych kierowców Williamsa, nie chciałbym nawet, żeby ten człowiek projektował moją szczoteczkę do zębów.